czwartek, 24 czerwca 2010

Delicious

Wtorek z Wiktorią że tak powiem na szybkiego. Musiała ona kupić prezent dla taty, wybieranie nie należało do łatwych zadań. Przy okazji kupiłyśmy lody z Hangen Danz, przepyszne! Pozwoliłam sobie skopiować nasze w wspólne zdjęcia z jej bloga. Kupić całe pudełko lodów jest łatwo, trudniej je zjeść, sprzedawałyśmy je za złotówkę- gałka. Zarobiłyśmy 4 zł, zawsze coś!



<3

Sun, sun, sun




Słońce przygrzewało. Leżałam sobie na leżaku słuchając Nirvany, było tak miło. Dzisiaj pojechałam do Kai. Spędziłyśmy super dzień, byłyśmy w Książu, porobiłyśmy zdjęcia i zjadłyśmy nektarynki. Pierwsze w tym roku, Yummi. Jutro ślub pana małego, potem Wisła, duże zakupy, i koncert COMA I TSA. Zapomniałabym jutro ostatni dzień szkoły! ciao.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

hej.


Fuck



Kolacja przy małej lekturze. Chora jestem. Gardło zjechane, głowa boli, jak po jakiejś ostrej imprezie. Punk- jest miłością mojego życia, nie znam go, jeszcze. Uczę się gry na gitarze, leżąc sobie w łóżku i myśląc co będę jutro robić, pewnie to co dzisiaj,będę umierała z nudów i czytała kolejne rozdziały Millenium lub oglądała jakiś denną powtórkę seriali. A teraz jakiś wiersz na koniec, miał być na kawiarenkę artystyczną, ale tam nie dotarł, moja amnezja się odezwała.
Słońce wrzało na niebie
Ludzie zebrali się tam
Czarno ubrany mężczyzna szczęście grzebie
Słychać trzask bram
Bram piekła?nieba? gdzie?-pyta mały Adam
Ludzie giną, umierają, rodzą się, na nowo świat poznają
Smutek zagościł dzisiaj w nas, płaczą, modlą się
O błogosławieństwo dla matki, córki, żony...

niedziela, 20 czerwca 2010

Colour Me




Kupiłam sobie wczoraj tą oto bluzkę w Lee. Zauroczyłam się nią, jest piękna, dla mnie bynajmniej. Wakacje rozpoczynam koncertem Tsa w Świdnicy, dużymi zakupami we Wrocławiu i ślubem taty przyjaciela- Pana Małego. Co do zdjęcia powyżej było na szybkiego robione, także proszę się nie dziwić moim wyrazem twarzy;x

sobota, 19 czerwca 2010

weź obczaj.



Dzisiaj spędziłam super dzień w towarzystwie moich dobrych kolegów z poprzedniej szkoły. Mieliśmy wykrywacz metalu i chodziliśmy po polu Ułanów z nadzieją, że coś znajdziemy. Znaleźliśmy zapachową choinkę do auta, która miała zapach gumy balonowej i niesamowicie wciągała! Zdjęcia dodam jutro, chociaż moja twarz nie jest na nich zbyt ogarnięta. ciao

środa, 16 czerwca 2010

SCHOOL COOL!

Prawie koniec roku, także pomyślałam, że kilka zdjęć z kolegami sobie porobię. Poprawiłam już chyba z 3 oceny, bardzo się cieszę. Średnia ocen nie jest wymarzona, ale 'niezła'.Jak ja kocham ludzi mojej szkoły, są cudowni.Dzisiaj widziałam miłość mojego życia w autobusie!Miło spędziłam dzisiejszy dzień. Tata powiedział, że pod koniec sierpnia może pojedziemy do Dubaju, zrobimy zakupy i będziemy czerpać jak najwięcej słońca. Nie mogę się doczekać! Uczę się teraz niemieckiego, nieszczęsnego języka, którego nie cierpię, ale muszę zdać na 4.



Nasz rysunek na Polski


+nowe conversy

cudowna spudnica Marii!


Marek słodziak!

:)

piątek, 11 czerwca 2010

Cześć i Czołem




Piątek z Walczykową w jakże upalny dzień. Nie przesadzam, ponad 30 stopni w Wałbrzychu! A co do wakacji, jade na tour Bałkany, bedzie idealnie! Wczoraj zgaszali i włączali nam światło, myślałam, że umrę. Idę potańczyć na ogródek tańce wzywające deszcz. Ciao



Siedze sobie słuchając Dezertera. Chcę koniec roku, oceny podwyższam uśmiechem. Pierwszy rok zawsze najtrudniejszy, bynajmniej u mnie tak jest. Jedyne słowo które na chwile dzisiejszą mi się nasuwa to 'pierdole'


poniedziałek, 7 czerwca 2010

GARDEN PARTY





Zdjęcia ze spotkania z dziewczynami, Olą, Wiktorią i Marią. Jedzenie lodów z prawdopodobnym zapaleniem płuc, to raczej niedobry pomysł. Czas iść do lekarza, ciao!

sobota, 5 czerwca 2010

NICE FACES


Ola i Nikola

<3



Ten piątek spędziłam bardzo miło, spędziłam go całego z Nikolą. Na początku poszłyśmy do antykwariatu z Olą, kupiłyśmy 5 par okularów, wszystkie są w swoim rodzaju niesamowite! Wychodząc doznałyśmy niezłego 'o kurwa'. Wstąpiłyśmy do biblioteki i w nieznane uliczki w mieście, było całkiem sympatycznie, ponieważ nigdy dotąd nie byłyśmy w tamtych miejscach. Rozeszłyśmy się potem, ale kilka godzin później poszłyśmy na gedemina porobić zdjęcia i posiedzieć na krawężniku. Tak apropos, jeszcze dzisiaj postaram się dodać zdjęcia z czwartku który był równie cudowny!

środa, 2 czerwca 2010

SUNNY DAY






Ja i Nikola w ten weekend.

SUCH AMAZING DAY!

Ja

i Pete






Nie ogarnięci, po koncercie.

27 maja odbył się koncert AC/DC na Warszawskim Bemowie. Jednym słowem było mega zajebiście. Jechaliśmy 8 godzin, to wina korków, myślałam, że zgine w tym aucie! Zapomniałam o płycie, więc jechaliśmy słuchając jakże nudnego radia, w między czasie wychylając się z okna i krzycząc do ludzi. Gdy dojechaliśmy na miejsce, o dziwo nie było tak wielkich kolejek do wejścia. Szczerze mówiąc byłam tym zaskoczona, ponieważ na Madonnie było więcej ludzi i beznadziejna organizacja, Madonna też w nie najlepszym stanie. Siedzieliśmy na trawie przed sceną która mieściła się 5 metrów od nas! Okazało się, że znajomy Piotra jest też na koncercie i się z nim spotkaliśmy, poznając przy okazji dwójkę ludzi. Przed oczekiwanym zespołem zaszczycił obecnością 'kultowy' Dżem, w czasie jego trwania, rozmawiałam z pewnym chłopakiem z Rosji. Mieszka on w Moskwie, na początku wogóle myślałam, że to dziewczyna, ale jak się odwrócił nie miałam wątpliwości, że to męska rasa;p Nazywa się Sasha i jest miłością mojego życia, nie ma tylko facebooka, tylko tą rosyjską odmiane naszej klasy.Był bardzo fajnie ubrany! Jeszcze czegoś nie dodałam, moja mama miała przypuszczenie, że jest gejem, modle się żeby to nie była prawda, zakochanie w geju, z tego wyszłaby niezła historia, haha. Wróce do tematu AC/DC, na niego przecież tam przyjechałam. Angus skakał po całej scenie, nie widać że jest starszy ode mnie prawie o pół wieku.Efekty były fenomenalne, byłam mokra od potu innych, i wszystko idealnie widziałam! W drogę powrotną uwaliłam się na tyle samochodu i spałam do samego Wałbrzycha. Wróciliśmy o 7 rano, wstałam po raz drugi tamtego dnia, ale już o po 13, czułam się jak worek treningowy, od podskakiwania bolały mnie nogi i głowa od hałasu. Definitywnie najlepszy dzień w roku!

wtorek, 1 czerwca 2010

Hey, ho let's go!

Więc, zwale od mojej koleżanki. Początki są trudne, tak to prawda. Nie jestem miłośniczką pisania o sobie zbyt wielu rzeczy, także sekretów żadnych tu nie będzie! Zmieniłam się ostatnimi czasy, mam nadzieje, że na lepsze. Coraz częściej nie patrze na świat przez różowe okulary. Uczę się, że wszystko nigdy nie będzie na miejscu, nic nie jest idealne, jakim być powinno no i zaczynam naukę na elektrycznej gitarze. Zaczynam bawić się życiem, dopóki dopóty nie zacznę harować wyżywiając rodzinę, eh.